sobota, 24 stycznia 2009

CZEKAM

stoję przy oknie
czekam aż kropla zamarznie
spływa wolno błyskiem strużki
tak trudno jej zamarznąć ,bo już nabiera odcieni różu rozpalonych policzków
czekam
serce się uspokoi,zastygnie w obojętności,zimne
a kropla ?
zmieni się w kryształowa perełkę i spadnie na splecione w geście rozpaczy ręce

środa, 21 stycznia 2009

***

w szarym pokoju beznadziejności
siedzę w fotelu zniechęcenia
nie myślę
nie czuję
nie pragnę
nie chcę
jedno mam tylko do powiedzenia
muszę więc unieść głowę i usta otworzyć
może uda się krzyknąć
zapomniałeś mnie stworzyć.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Smuteczek.


Że to był ON - mnie nie zmylił.
Podszedł,cicho się nachylił.
I jak to robią smuteczki
zdmuchnął nadziei świeczki.


Łzy mu wybiegły na spotkanie.
Znał je tak dobrze-czekał na nie.
Chwilę się nimi tyko pobawił,
i na poduszce je zostawił.

Księżyc w nich dojrzał swoje odbicie.
Szepnął:Nie płacz,takie jest życie,
patrz kąpię ciebie w moim blasku.
Zapomnisz...kiedy wstaniesz o brzasku.



Jesienna...

Moją głowę oplata
nitka babiego lata.
To włos srebrem się mieni
mojej późnej jesieni.
Liść szarobury się kładzie
pod te włosy w nieładzie
by policzkiem zmarszczonym
szeleścić nieskończonym
szeptem :witaj kochany
gdy budzę się nad ranem.

Ty zaś blaskiem się sycisz
moich oczu i liczysz
barwy tęczy na ich błękicie.
Jesteś wiosną.Całe życie.

wtorek, 13 stycznia 2009

Planeta Ty.


Znalazłam swoją planetę
mój maleńki przystanek
jak swobodnie oddycham
i...na chwilę zostanę.

Zapachem się napawam
wtulam swoją głowę
w to słodkie wgłębienie
wciąż tak dla mnie nowe.

Bo odkrywam tu światy
wcześniej dla mnie nieznane
by po pięknych podróżach
móc odpocząć nad ranem.

poniedziałek, 12 stycznia 2009

uśmiech


Zebry pojawiły się w Krakowie.Widzę je na każdej ulicy.Uśmiechają się do mnie.
Mówią ,że są od zawsze.Mówią ,że wystarczy być choć przez chwilę szczęśliwym,by zobaczyć ich uśmiech.

zimno


Jest tak zimno za oknem,wiatr karze drzewom tańczyć.
Jakie żałosne są o tej porze roku.Wiosna wraca je do życia ,lato karmi pychą z powodu ich urody,jesień dobiera najpiękniejszych barw ich liściom,a zima....ogałaca je ze złudzeń.
Podnosząc głowę widzę zimne niebo....

niedziela, 11 stycznia 2009

czekając


przechyla głowę
jak szary ptak
za kratą betonowych
ścian
chce poczuć gorzki
życia smak
jak ja to
dobrze
dobrze?
znam

wpatrzona w
dźwięki wejściowych drzwi
czeka napiętą cięciwą
To słychać kroki?
Czy to Ty?
za chwilę będę prawdziwie
żywą...

Herą,Ateną
i Afrodytą
będę dla Ciebie
całym światem
mój Ty Panie Cogito
będę jesienią
wiosną
i latem

sobota, 10 stycznia 2009

zasypiając


gdy tulę głowę do poduszki
sypią się drobne jak okruszki
myśli, gdy dzień ogarniam stary
wspomnieniem cichym smętnym szarym

chociaż zmęczenie lepi oczy
mój mózg batalię cichą toczy
co było jest i co też będzie
siatkę zmartwienia cicho przędzie

cóż ja zrobiłam co powiedziałam
o czym na Boga zapomniałam
znów przeszłam dzień szalonym pędem
a już powtarzać go nie będę

w nocy wciąż myślę, że zgubiłam
następny dzień bo w nim nie byłam
zgubiłam pamięć i wspomnienie
a dzień już minął nic nie zmienię

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Mea maxima culpa.


Stanął
samotny ,opuszczony
a białe skrzydła
czarne wrony
rozszarpywały krwawą smugą-
bo sam nie możesz
być zbyt długo.

Gdy jesteś sam ,gdy jesteś
inny,
skazany jesteś ,boś
jest winny.
Za co?Razi ich kolor bieli.
To wielka zbrodnia-
powiedzieli.


On jest winny,
ja się tak czuję.
Za opuszczenie
odpokutuję.
Widzę jak po mnie
smuga płynie.
Dano nam równo
po tej samej
winie.

Chcę.


Chcę być Twoją rękawiczką kochany,
by czuć twej dłoni dotyk nieustannie.
Chcę być twoim szalikiem mój miły,
by trwać, wtulona we wgłębieniu Twej szyi.

Chcę być Twoim płaszczem na zimę,
by plątać Ci się pod nogami bezustannie.
Chcę być też Twoim parasolem,by móc Cię chronić
Przed deszczem ,spiekotą i wiatrem.

sobota, 3 stycznia 2009

Smutek.



Smutek:

Smutek zbliżał się małymi kroczkami.
Był drobny i niepozorny.
Założył buty przygnębienia ,bo wiedział ,że idealnie pasują
do garnituru apatii.
Postanowił dzisiaj założyć ten garnitur.Był nowy.
Nie wiadomo skąd przyszło na smutek przeświadczenie ,że już nigdy nie będzie
mu sie chciało go zdjąć.
Mimo ,że szedł ze zwieszoną głową ,nie zauważył ,że coś leży na drodze i
potknął sie .
To zmusiło go do skupienia wzroku na przeszkodzie.
Nadzieja?
Westchnął głęboko.
No tak,zawsze przeszkadzała mu w drodze.
Tym razem nie zawróci

Mimo ,że drobny miał świadomość swojej mocy.
Wiedział ,że jak dotrze do celu zapanuje tam niepodzielnie i ostatecznie.

Niebyt.


Nie pytaj mnie jak mam na imię,
bo nie wiem.Stań po prostu przy drzewie
i dłonie połóż na chropawej korze,
pięknym, twardym, dwustuletnim wzorze.

Gdy dotkniesz, nie pytaj co czuję
bo sama tego wówczas nie pojmuję.
Tylko spłynę łzą żywicy z nie -oka
ze zranionego konaru co krzyczy z wysoka.

Nie pytaj mnie co widzę, bo nie widzę.
Sama się tego wiecznie wstydzę.
Konary już słońce głaszcze.Dnieje.
Popatrz.To tylko drzewo?Ja nie istnieję.

Jest brama:nie ma bramy.


Rzuciłam kości na biały stół
bo chciałam z losem uczciwie grać
Cóż ,ten uśmiechnął sie pod wąsem:
Co ja ci mała mogę dać?

Rzuciłaś oczek widzę sześć,
myślisz o farcie moja miła?
Nic z tego mała,mam to gdzieś.
Przecież byś na śmierć mnie zanudziła,

Ech,pomyślałam,nie dam się
przed jego ciosem sie uchyliłam.
Upadłam.Nisko.Leżę wciąż,
czym go niezmiernie ubawiłam.

Lecz to nie koniec drogi panie.
Głowę unoszę, choć się nie kochamy.
Znam tajemnicę.Znalazłam wyjście.
Bowiem:"Jest brama.NIE MA BRAMY".

Bezbramna brama to doskonałe lekarstwo. To przyjmowanie czystej rzeczywistości,bez jakichkolwiek nastawień,koncepcji czy wyobrażeń. Nic nie boli.


Patrzę na swoja kotkę.
Mała tajemnico.
Oazo spokoju.

Zazdroszczę.