poniedziałek, 14 grudnia 2009

zuzcie wyzucie

utkaną z emocji
suknię
rzuciłam na krzesło niedbale
perły mych łez
wczorajszych
błysnęły w świetle zuchwale
na nic to,
klejnot nie mami
popruty sukni szew
nic nie ma miedzy nami

już czuję wolności zew

sobota, 21 listopada 2009

Lubię.

Lubię twoje podróże,
kochany, nieduże.
Szczególnie nad ranem,
gdy oczy zaspane,
skryte powiekami.
Ty wędrujesz palcami.
I nigdy nie znużony,
w skupieniu ,pochylony
zdobywasz szczyt za szczytem,
a ja czuję z zachwytem
jak zmierzasz ku dolinie,
gdzie kropla potu płynie.
Lubię gdy wędrujesz na ranem.
Ty drżysz?..kochany.

piątek, 20 listopada 2009

Kołysaneczka.

Zaśnij proszę,
zaśnij miły.
Chciałabym by
ci się śniły
białe chmury
białe ptaki.
A tu księżyc
byle jaki,
ot rogalik
ot chudzina
ciało skromne
swe wygina
i w twe okno
blaskiem puka.
Ot , chuligan.
niezła sztuka.
Chcę być chmurą
na twym niebie
miły,by
zasłonić ciebie.
Chcę być chmurą,
by w sen wskoczyć,
aby razem z tobą
kroczyć....

poniedziałek, 16 listopada 2009

Niechciana miłość.



Szła ulicą.
Lekka jak piórko.
Smukła jak trzcina .
Uśmiechem raziła słońce.
Włosom zazdrościło babie lato.
Oczom pokłoniły sie gwiazdy.
Tu jestem-szeptała -przyszłam ,bo mnie szukacie.
Tańcząc na palcach mijała szarych ,zmęczonych ludzi.
Przechodzili koło niej obojętnie.
Wzywała pięknem ,dobrem,szlachetnością.
Mamiła zapachem pól,obietnicami szczęścia.
W uniesieniu ,jakie sama daje ,wzniosła się z wiatrem ku ludzkim oknom.
Pukała zrozumieniem ,ciepłem ,czułością.
Okiennice były zamkniete na głucho.
Spłynęła na ziemię rozpaczą i łzami ,gdyż i one były jej udziałem
Stanęła na rogatkach miasta.
Nie mogła się oprzeć ,by się nie odwrócić.
Wszak zawsze towarzyszyła jej nadzieja.
Ty jestem-załkała .
Zniknęła.
Niechciana miłość.

niedziela, 15 listopada 2009

Rybka.

Była sobie mała rybka
Żyła na paru centymetrach kwadratowych w słoiku po korniszonach.
Była złota, więc uważała ,że potrafi spełniać życzenia
TU JESTEM?- wołała, zapominając,że nie ma głosu.
Całym drobnym ciałkiem, każdą komórką chciała zaistnieć w cudzie jakim jest spełnienie marzenia.
Cóż, była tylko rybką i była tylko złota.
NIKT NIE DOSTRZEGŁ,że marzenie jest w zasięgu ręki?Czy też nikt nie pragnął marzeń jakie ofiarowała złota rybka?
Ponieważ rybka była tylko rybką ,mimo,że złotą...umarła wieczorem o dwudziestej dwadzieścia cztery.A wraz z nią umarły marzenia.

wtorek, 10 listopada 2009

MÓJ OGRÓDEK

W MOIM MALEŃKIM OGRODZIE
DONICZCE NA PARAPECIE
GDZIE SUCHA,SPĘKANA ZIEMIA
NIE ROŚNIE ŻADNE KWIECIE.
W MOIM MALEŃKIM OGRODZIE
O WODĘ CODZIENNIE WOŁA
SMĘTNY,ZJEŻONY KAKTUS
CZY PRZEŻYĆ DZISIAJ PODOŁA?
SAMOTNY,INNY INNOŚCIĄ
W OBRONIE INNOŚCI KOLCAMI
DO KRWI TAKICH SAMYCH
GŁĘBOKO,DOTKLIWIE RANI.

poniedziałek, 26 października 2009

dla źrenicy

ta lepka grzywka
to ty?poznaję
a w głowie myśli
całą zgraję
gnasz w ich szalonej
galopadzie
i grdykę ściskasz
i ciężki kładziesz
kamień na sercu
rosą potu zakwitasz
wyciągam rękę
drży
lęku witaj

czwartek, 22 października 2009

Źrenica


Nie zamknęła się.
Tu studnia bez dna.Strach.Niepewność.Niewiedza.
Czas.To wieczność.

niedziela, 18 października 2009

moje małe schronienie



w drobnym ciałku,gdzie dalekim grzmotem narasta warkot czułości i akceptacji

sobota, 17 października 2009

Za często.

spotykam je nocą
po dniu całym
przysiada na
łóżka prześcieradle białym
dłonią trze czoło
zamykając oczy
lecz i tak wiem co powie
choć batalię toczy

z maleńką nadzieją

-dlaczego?dlaczego?-
już mówi tak śmiało
i pomału wchłania
mnie w siebie całą
a ja się poddaję
czując jego ramię
bo to moje własne
jest rozczarowanie

Niemy żart.

"Wy śmiejecie się ze mnie, bo jestem inny, a ja śmieję się z was, bo jesteście tacy sami."Jonathan Davis


Za rozmierzwioną grzywką marchewki króliczek spotkał sałatkę.
Była zielona -kompletnie nie znała się na rzeczy
Nie rozumiała rozdętych nozdrzy królika.Pomyślała,że dobrze zrobiła kapiąc się w porannym deszczyku.
Czuła jak jej liście trzęsą się delikatnie.-Nie jestem mimozą,nie jestem mimozą-powtarzała chcąc się opanować.
Rozłożyła liście by złapać trochę słońca chcąc podkreślić olśniewająca zieleń jej urody.
Wąsy królika drgały.
Zabójcze- pomyślała sałatka- och ty mój macho-zaszemrała.
Króliczek wykonał piękny skok.
W jednej nanosekundzie zjednoczyli się i stali jednym ciałem.

*przypisek mój: zeżarł ją...to się stali jednością.

czwartek, 15 października 2009

za późno

róża zwiędła
zgniłym smrodem
w dzbanie
spadł płatek
kolec jeszcze spija
soki w ranie
palca

Już?

a jesień walczy
z mrozem srogim
to już?za wcześnie!
w nasze progi
przyszedł skrzypiący
zaszroniony
są niezebrane
wszystkie plony
to jarzębina krzyczy
krwawo
zajęta z babim
latem zabawą

piątek, 2 października 2009

Kosmiczna tęsknota.

A Berenika swój warkocz rozplata,
usiadła na krańcu Mlecznej Drogi.
Patrzy znużona przez te wszystkie lata
na niebo to samo ,nigdy nie zmienione.

Psy Gończe ruszyły spuszczone z łańcucha.
A Berenika patrzy ,patrzy i słucha
jak charty wściekle skowycząc,szczekając
niedźwiedzicę po łydkach gryza i kąsają.

Kosmiczna miłość.

Między Morzem Jasności ,a Morzem Nektaru
przechadzało się lekko tych ludzieńków paru.
Jeden ludź był niebieski , miał zielone marzenia,
drugi..cały różowy co faktu nie zmienia,
że pasowali do siebie i byli jednością,
połączeni ogromną ,kosmiczną miłością.
Od Zatoki Rosy przyszedł granat z czernią,
i uczynił tę miłość słabą ,na wszystko bierną.
Teraz ludź ten różowy w Morzu Chmur moczy nogi,
a niebieski?Do Bagna Zgnilizny zboczył z drogi.


A ja ,szeroko otwieram
swe niebieskie oczy.
I patrzę na Księżyc.
Na niebie uroczy.
I patrzę na morza ,
jeziora ,ludzików.
Czy tutaj ,czy w górze...
dramatów bez liku.

wtorek, 22 września 2009

Ocean.

łóżko

tam ocean się bieli,
wielkie fale pościeli
wznosząc się skrzypią
krochmalem
twe ramiona,twa głowa
wynurza się ponad
fale
już idę, choć wiem
że utonę
już idę
chcę,pragnę,płonę.....

niedziela, 20 września 2009

Niemoc.

Pióro trzymam w swojej ręce
głowę schylam,kreślę słowa,
ale chciałabym coś więcej...
Choć od myśli puchnie głowa,
choć tak głośno krzyczy serce...
Gdzie te myśli?Gdzie są słowa?
Bo ja chciałabym coś więcej.
Patrzę, słyszę i dotykam-
tak wyraźnie wszystko czuję,
lecz myśl ciągle mi umyka.

Tylko pióro mi współczuje.

Rozmowa z ciałem.

Towarzyszysz mi w podróży,
choć opóźniasz drogę.
Ja chcę biec lub frunąć,
przez ciebie nie mogę.

Siedzisz w kącie skrzywione
bólem i znużeniem.
Na twym czole jest smutek
i ludzkie cierpienie.

Jesteś tak pomięte,
tak bardzo zużyte
jakbyś było przez krawca
nie na miarę szyte.

Dalsza droga kompanie
nie za bardzo ci służy.
Czas odpocząć po długiej
i wspólnej podróży.

Jeszcze chwila -do góry
jako dusza wzlecę,
a dla ciebie wieńce,
cichy grób...na nim świece.



niedziela, 13 września 2009

********************************

i przyszła jesień
szarobura
zgarnęła suknię w drobne dłonie
ciężką od błota i wilgoci
tylko gdzieniegdzie
żółty liść płonie

a rudy koral na jej szyi
już blask swój traci kasztanowy
już babie lato poszarzało
zwisając smętnie z jesiennej
głowy

idzie po polach zimnym brzaskiem
by kryształową rosę zbierać
a skute lodem łzy zwiastują
już czas...już czas,już czas umierać

środa, 17 czerwca 2009

Jak piszę.

jak piszę?
prosto
jak topola
co w górę strzela
i o słońce woła
wiatru by ją czesał
czasem, deszczu pragnie
nocą blasku księżyca
dla urody skradnie

jak piszę?
emocjami
jak osika drżąca
gdy wystarczy oddechu
by jej liście trącać

stojąc przy starym dębie
uczę się
pokory
jestem tylko człowiekiem,
do
wynaturzeń skorym.




Żebraczka.

Wyciągam starą miskę żebraczą
podnosząc oczy,które wciąż płaczą.
kulę ramiona,mam drżące dłonie
i zaraz rozpacz mnie pochłonie.

Wciąż o blaszaną miskę dzwonią
i moją prośbę dźwięcznie trwonią,
drobne grosiki,metalowe,
a ja pochylam cicho głowę.

I wszyscy myślą,że to w podzięce
jak ta kukiełka tylko się wdzięczę.
Lecz ja po prostu chowam oczy,
aby ich wyraz nie zaskoczył.

Tuż przechodzącej obok gromady
wśród zgiełku,wrzawy i parady
ulicy ogromnego miasta
siedzę
a rozpacz wciąż narasta.

Od tylu lat w tym kącie czekam.
Być może kiedyś spotkam człowieka.
Wciąż trzymam miske w swojej ręce...
być może ktoś tam wrzuci serce.

piątek, 12 czerwca 2009

smutecznie,ale nie ostatecznie

smutnymi oczyma
spojrzałam na smutek
on smutny podał ramię
z nadziei wyzute
i poszliśmy pospołu
ręka w rękę
wspólną smutną drogą
spotykając udrękę
i tym sposobem
było nas troje,ale niełatwo
było nam znoje
wędrówki znosić
nadeszła rozpacz,
jej nie trzeba prosić
by się dołączyła
przychodzi niechciana
ruszyliśmy w drogę-
gdzie otwarta rana

niedziela, 10 maja 2009

kołysanka na wyłączność

głowa twa
na poduszce
wyznacza
granice
otulam ją swym
oddechem
może dziś uchwycę
zarys snu
pod powieką
co drga sen
ścigając
widzę tylko
twój uśmiech...
ale,co skrywają
twe zamknięte oczy?
ZABRAŁEŚ MNIE ?
ze sobą
gdy cię
sen zaskoczył?

Jak?

Jak kochać?
słodko-
słono
tą potu kropelką,
co szlak wytycza
przez dolinę wielką
od wzniesienia piersi
do wzgórza łona
i tam zmęczeniem
gdzie trasa znajoma
tylko tobie miły
powolnie spłynie
i w ciemnej grocie
bezszelestnie zginie








to pisało dwoje ludzi
a ten wiersz ich tak utrudził,
że pospali wnet pospołu
jedno z góry,drugie z dołu

sobota, 18 kwietnia 2009

pożegnanie zimy

Ja się ostatnim spazmem
przytulę do szadzi
co się srebrem na trawie
cicho nocą kładzie
zazdroszcząc księżycowi
gdy wędruje siny
przytulę policzek
w odkupieniu winy
do źdźbła wysokiego
a szadź roztopiona
spotka łzę,która
spływa rozpalona.

sobota, 28 marca 2009

Samotność.

Jeszcze okna powiek
nie zamknęły z trzaskiem .
Patrzą w noc marcową
żarówkowym blaskiem.

Jeszcze ktoś cichutko
chodzi po swym domu...
Dobranoc-powiedzieć
nie ma dziś nikomu.

Jeszcze sen koszmarny
nie zawitał w progi
domu, który pusty
i w ludzi ubogi.

Nie zgasiłam światła
i patrzę przez ramię,
by powiedzieć dobranoc
gościowi na ścianie.

Ten ogromny i szary,
na mej ścianie kwitnie.
Wiem-jak zgaszę światło
ten ,jak to cień -zniknie.

niedziela, 22 lutego 2009

DYWAGACJE


MYŚLISZ

, że wyśnisz odpowiedź, a leżąc w łóżku czeka Cię spowiedź dnia codziennego był nic dobrego jest tyle pytań bez odpowiedzi cóż,że pół świata się nad tym biedzi śpij zamknij oczy może zaskoczy cię sen

MARZYSZ

że dziś lub jutro się coś wydarzy co cię uniesie w ramionach na szczyt gdzie jest znikoma ilość i złości i nienawiści ach niech się ziści
LICZYSZ
na to, że zgodnie z datą jutro nadejdzie inne ,bo nowe... a zachodzisz w głowę czemu? jest wczoraj, czemu się nie zmienia świat dzień z Twojego punktu widzenia....

sobota, 21 lutego 2009

erotycznie

Widziałam nade mną Twe wzniesione ramię
bo dłoń twa ciepła ,miękka po ciała oceanie
płynęła lekką falą i tchnęła rozkoszą
patrz ,już me piersi ,uda o tą rozkosz proszą.

Widziałam nade mną twe ramie wzniesione
więc czekam i proszę ,bo już cała płonę
czekam aż to ramię otuli mnie całą
i uczyni szczęśliwą i uczyni małą.

Niech podąży szlakiem zakamarków ciała
bym w jednej sekundzie gwiazdą went została
bym rozbłysła ,wybuchła w jednej małej chwili
by ptak we mnie szczęśliwy i wolny zakwilił.

sobota, 7 lutego 2009

***

była piękna ,bo czuła się piękna
w swoim małym świecie trzepotem rzęs zdobywała przestrzeń
odkąd zaistniała ,każdym ruchem ,łagodnym i falującym , zaznaczała swój byt
tu jestem- wołała każdym gestem ,poruszając się w świecie podobnym kropli wody
dojrzała ,pewna siebie zmierzała w jednym celu...
któregoś dnia poczuła ,że nie może być sama
cała drżąca trzepocząc rzęsami poddała się ...
w eksplozji podobnej sile wulkanu
w błysku setek słońc
nastąpił cud
cud natury
już nie była sama
obok niej pojawiła się piękna Chilodonella
podobna do niej jak kropla wody, w której zaistniała ,a jakże różna
witaj

wycieczka

Zapraszam
na pełną wrażeń
wycieczkę
do moich marzeń
jeszcze czas
jeszcze pora
te co się zrodziły
wczoraj
umrą dzisiaj
z brzaskiem dnia
bo już rzeczywistość
gna
głośno krzyczy
i napiera
z szat nadziei
mnie obdziera .

sobota, 24 stycznia 2009

CZEKAM

stoję przy oknie
czekam aż kropla zamarznie
spływa wolno błyskiem strużki
tak trudno jej zamarznąć ,bo już nabiera odcieni różu rozpalonych policzków
czekam
serce się uspokoi,zastygnie w obojętności,zimne
a kropla ?
zmieni się w kryształowa perełkę i spadnie na splecione w geście rozpaczy ręce

środa, 21 stycznia 2009

***

w szarym pokoju beznadziejności
siedzę w fotelu zniechęcenia
nie myślę
nie czuję
nie pragnę
nie chcę
jedno mam tylko do powiedzenia
muszę więc unieść głowę i usta otworzyć
może uda się krzyknąć
zapomniałeś mnie stworzyć.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Smuteczek.


Że to był ON - mnie nie zmylił.
Podszedł,cicho się nachylił.
I jak to robią smuteczki
zdmuchnął nadziei świeczki.


Łzy mu wybiegły na spotkanie.
Znał je tak dobrze-czekał na nie.
Chwilę się nimi tyko pobawił,
i na poduszce je zostawił.

Księżyc w nich dojrzał swoje odbicie.
Szepnął:Nie płacz,takie jest życie,
patrz kąpię ciebie w moim blasku.
Zapomnisz...kiedy wstaniesz o brzasku.



Jesienna...

Moją głowę oplata
nitka babiego lata.
To włos srebrem się mieni
mojej późnej jesieni.
Liść szarobury się kładzie
pod te włosy w nieładzie
by policzkiem zmarszczonym
szeleścić nieskończonym
szeptem :witaj kochany
gdy budzę się nad ranem.

Ty zaś blaskiem się sycisz
moich oczu i liczysz
barwy tęczy na ich błękicie.
Jesteś wiosną.Całe życie.

wtorek, 13 stycznia 2009

Planeta Ty.


Znalazłam swoją planetę
mój maleńki przystanek
jak swobodnie oddycham
i...na chwilę zostanę.

Zapachem się napawam
wtulam swoją głowę
w to słodkie wgłębienie
wciąż tak dla mnie nowe.

Bo odkrywam tu światy
wcześniej dla mnie nieznane
by po pięknych podróżach
móc odpocząć nad ranem.

poniedziałek, 12 stycznia 2009

uśmiech


Zebry pojawiły się w Krakowie.Widzę je na każdej ulicy.Uśmiechają się do mnie.
Mówią ,że są od zawsze.Mówią ,że wystarczy być choć przez chwilę szczęśliwym,by zobaczyć ich uśmiech.

zimno


Jest tak zimno za oknem,wiatr karze drzewom tańczyć.
Jakie żałosne są o tej porze roku.Wiosna wraca je do życia ,lato karmi pychą z powodu ich urody,jesień dobiera najpiękniejszych barw ich liściom,a zima....ogałaca je ze złudzeń.
Podnosząc głowę widzę zimne niebo....

niedziela, 11 stycznia 2009

czekając


przechyla głowę
jak szary ptak
za kratą betonowych
ścian
chce poczuć gorzki
życia smak
jak ja to
dobrze
dobrze?
znam

wpatrzona w
dźwięki wejściowych drzwi
czeka napiętą cięciwą
To słychać kroki?
Czy to Ty?
za chwilę będę prawdziwie
żywą...

Herą,Ateną
i Afrodytą
będę dla Ciebie
całym światem
mój Ty Panie Cogito
będę jesienią
wiosną
i latem

sobota, 10 stycznia 2009

zasypiając


gdy tulę głowę do poduszki
sypią się drobne jak okruszki
myśli, gdy dzień ogarniam stary
wspomnieniem cichym smętnym szarym

chociaż zmęczenie lepi oczy
mój mózg batalię cichą toczy
co było jest i co też będzie
siatkę zmartwienia cicho przędzie

cóż ja zrobiłam co powiedziałam
o czym na Boga zapomniałam
znów przeszłam dzień szalonym pędem
a już powtarzać go nie będę

w nocy wciąż myślę, że zgubiłam
następny dzień bo w nim nie byłam
zgubiłam pamięć i wspomnienie
a dzień już minął nic nie zmienię

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Mea maxima culpa.


Stanął
samotny ,opuszczony
a białe skrzydła
czarne wrony
rozszarpywały krwawą smugą-
bo sam nie możesz
być zbyt długo.

Gdy jesteś sam ,gdy jesteś
inny,
skazany jesteś ,boś
jest winny.
Za co?Razi ich kolor bieli.
To wielka zbrodnia-
powiedzieli.


On jest winny,
ja się tak czuję.
Za opuszczenie
odpokutuję.
Widzę jak po mnie
smuga płynie.
Dano nam równo
po tej samej
winie.

Chcę.


Chcę być Twoją rękawiczką kochany,
by czuć twej dłoni dotyk nieustannie.
Chcę być twoim szalikiem mój miły,
by trwać, wtulona we wgłębieniu Twej szyi.

Chcę być Twoim płaszczem na zimę,
by plątać Ci się pod nogami bezustannie.
Chcę być też Twoim parasolem,by móc Cię chronić
Przed deszczem ,spiekotą i wiatrem.

sobota, 3 stycznia 2009

Smutek.



Smutek:

Smutek zbliżał się małymi kroczkami.
Był drobny i niepozorny.
Założył buty przygnębienia ,bo wiedział ,że idealnie pasują
do garnituru apatii.
Postanowił dzisiaj założyć ten garnitur.Był nowy.
Nie wiadomo skąd przyszło na smutek przeświadczenie ,że już nigdy nie będzie
mu sie chciało go zdjąć.
Mimo ,że szedł ze zwieszoną głową ,nie zauważył ,że coś leży na drodze i
potknął sie .
To zmusiło go do skupienia wzroku na przeszkodzie.
Nadzieja?
Westchnął głęboko.
No tak,zawsze przeszkadzała mu w drodze.
Tym razem nie zawróci

Mimo ,że drobny miał świadomość swojej mocy.
Wiedział ,że jak dotrze do celu zapanuje tam niepodzielnie i ostatecznie.

Niebyt.


Nie pytaj mnie jak mam na imię,
bo nie wiem.Stań po prostu przy drzewie
i dłonie połóż na chropawej korze,
pięknym, twardym, dwustuletnim wzorze.

Gdy dotkniesz, nie pytaj co czuję
bo sama tego wówczas nie pojmuję.
Tylko spłynę łzą żywicy z nie -oka
ze zranionego konaru co krzyczy z wysoka.

Nie pytaj mnie co widzę, bo nie widzę.
Sama się tego wiecznie wstydzę.
Konary już słońce głaszcze.Dnieje.
Popatrz.To tylko drzewo?Ja nie istnieję.

Jest brama:nie ma bramy.


Rzuciłam kości na biały stół
bo chciałam z losem uczciwie grać
Cóż ,ten uśmiechnął sie pod wąsem:
Co ja ci mała mogę dać?

Rzuciłaś oczek widzę sześć,
myślisz o farcie moja miła?
Nic z tego mała,mam to gdzieś.
Przecież byś na śmierć mnie zanudziła,

Ech,pomyślałam,nie dam się
przed jego ciosem sie uchyliłam.
Upadłam.Nisko.Leżę wciąż,
czym go niezmiernie ubawiłam.

Lecz to nie koniec drogi panie.
Głowę unoszę, choć się nie kochamy.
Znam tajemnicę.Znalazłam wyjście.
Bowiem:"Jest brama.NIE MA BRAMY".

Bezbramna brama to doskonałe lekarstwo. To przyjmowanie czystej rzeczywistości,bez jakichkolwiek nastawień,koncepcji czy wyobrażeń. Nic nie boli.


Patrzę na swoja kotkę.
Mała tajemnico.
Oazo spokoju.

Zazdroszczę.