piątek, 5 grudnia 2008

Talerz.


słyszę

pukanie

zimnem i głodem

w drzwi za którymi

obojętność chłodem

żaluzje spuszcza

ja dla nich jestem!

czemu nie wpuszcza

się

ich do pokoju?

pode mną obrus

biały

zapach siana

w dali choinka

blaskiem rozedrgana

odeszli

cisza

podaję pustkę

na kolację

główne danie

łyżka skrobie

zgrzytem

wybacz Panie

Pan karp.

Pan karp to jest taka ryba

Co najwięcej z rybek chyba,

Jest do głosu dopuszczany

Jazgot czyniąc niesłychany.

Bo

Na wigilii często gości

Więc do głosu sobie rości

Wszelkie prawa i gadaniem

Się napawa niesłychanie.

Bo

Jest już tak na całym świecie

Chyba wiecie. Nie? Nie wiecie?

Każdy na śmierć prowadzony

Do głosu jest dopuszczony.

I

Ostatnim słowem raczy

Tych dla których to coś znaczy.