niedziela, 9 listopada 2008

święcie przekonana


Była sobie jedna kura.

Świat?Podróże?Nie!Nie znała.

Z głową ciągle pochyloną

po podwórku se grzebała.

Tutaj ziarnko,a tam trawka

(może nawet być marycha).

Czasem trafił się robaczek-

ot wspaniała to zagrycha.

Zagrzebana w ziemi kura

raz trafiła do doniczki.

Patrzy.Trawa!!Jaka ładna!!

Zapłonęły jej policzki.

Nie minęła jedna chwila..

trawka znikła.Kura płonie.

Widzi księżyc,widzi gwiazdy.

Unosi się na nieboskłonie.

Patrzy.Kwiaty.Ich kolory

zachwyciły ją dosadnie.

Patrzy tęcza,trawa,woda.

Ach jak ładnie,ach jak ładnie.

Tak na naszym pięknym świecie

artystycznie się skupiła,

że jajeczka ,kolorowe

po cichutku urodziła.

Są pisanki,są kraszanki

piękne ,krągłe ,kolorowe.

Lecz z nich wyszły se kurczaki

tak jak kura głupie ,zdrowe.



jeszcze raz


Pan karp to jest taka ryba ,

Co najwięcej z rybek chyba

Jest do głosu dopuszczany

Jazgot czyni niesłychany

Bo

Na wigilii często gości

Więc do głosu sobie rości

Wszelkie prawa i gadaniem

Się napawa niesłychanie.

Bo

Jest już tak na całym świecie

Chyba wiecie.Nie?Nie wiecie?

Każdy na śmierć prowadzony

Do głosu jest dopuszczony.

I

Ostatnim słowem raczy

Tych dla których to coś znaczy.




trzy po trzy

Była sobie gwiazdka mała
się w księżycu zakochała.
Taki piękny ,taki duży
ktoś na ziemi szeptał czule,
więc wybrała cel podróży:
Układ - słońce i wogóle.

Lata świetlne?-mgnienie oka
gwiazdka pędzi na spotkanie,
myśląc-jak on spojrzy tak z wysoka...
i już sie w kolankach łamie.

Trwa do dzisiaj podróż smutna,
gwiazda za księżycem biega.
Bowiem prawda jest okrutna:
czy ktoś kochał kiedyś piega?





Po co?

Po co człowiekowi mucha?
By mu latać koło ucha,
By się nie bał wielkiej ciszy,
bo ot,właśnie bzyk,bzyk słyszy.

Po co człowiekowi mucha?
By pikować do talerza,
gdy samotnie zupę zjada,
ot ma sie dziś komu zwierzać.

Po co człowiekowi mucha?
Gdy ciśnienie temu spada,
rusza w bój i do ataku
200/140
a muszeńka krzyczy:Biada!!!!!

Więc wy tu nie narzekajcie
mucha była jest i będzie.
Na dodatek to maleństwo
wejdzie WSZĘDZIE,oj...wszędzie.




Nie ten czas nie ta pora.

była sobie pewna żaba
tak wesoła ,że tej żabie
dano miano szerokousta
no i ona w swym powabie
korzystając ,jesień przyszła,
że bociany odleciały
poszła w tango ,ot szalona,
aż jej usta sie tak śmiały

hi hi hi

Biedna jednak zapomniała
w swej ochocie frywolności,
że gdy przyjdzie bura jesień
po niej zima wnet zagości.

oj oj oj

Cóż ,że chęci ma zaszaleć,
już nie boi sie bociana...
ot,popadła w odrętwienie
w zimie u żab rzecz to znana.

ech ech ech

niedziela, 2 listopada 2008

Głowo moja

Głowo moja, tyś taka gorąca, szalona.
Gejzerem pomysłów od wczoraj wybuchasz.
Czy moje są, czy twoje- to prawda znikoma,
Boś głupia, naiwna tylko serca słuchasz.
Ubierasz obrazy w barwy z sukni tęczy,
Rozświetlasz je słońcem i rozmywasz deszczem.
Żadna mrzonka dość krucha ciebie nie umęczy,
Bo serce tak wali i woła wciąż - jeszcze.

Głowo, ach głowo, tyś taka szalona.
Co jeszcze wymyślisz, jaką chęć wyzwolisz,
Zanim ten dzień pomału swym zachodem skona?
Na jakie pragnienie sobie dziś pozwolisz?
Stańże nad przepaścią snu tak kamiennego,
By mogło odpocząć i serce znużone.
Nie otulaj marzeniem towarzysza swego.
Śpij serce, śpij głowo, nie wszystko stracone.

Jestem.


Jestem stara jak matka ziemia.

Bruzdami pól poorało się moje czoło.

Ludzienki w skwapliwości swojej, mróweczki malutkie, pracowicie zaorały je w nadziei, że coś wydrą.

Słońce moich oczu dawno zaszło. Próżno szukać w nich życia.

Lasy włosów przetrzebione troską nie nakarmią zachwytem.

Jestem jak stara matka ziemia. Nie wydam na świat niczego i nikogo, okaleczona , w obawie ,że sczeznąć temu przyjdzie .

W powietrzu obojętności.