Rzuciłam kości na biały stół
bo chciałam z losem uczciwie grać
Cóż ,ten uśmiechnął sie pod wąsem:
Co ja ci mała mogę dać?
Rzuciłaś oczek widzę sześć,
myślisz o farcie moja miła?
Nic z tego mała,mam to gdzieś.
Przecież byś na śmierć mnie zanudziła,
Ech,pomyślałam,nie dam się
przed jego ciosem sie uchyliłam.
Upadłam.Nisko.Leżę wciąż,
czym go niezmiernie ubawiłam.
Lecz to nie koniec drogi panie.
Głowę unoszę, choć się nie kochamy.
Znam tajemnicę.Znalazłam wyjście.
Bowiem:"Jest brama.NIE MA BRAMY".
Bezbramna brama to doskonałe lekarstwo. To przyjmowanie czystej rzeczywistości,bez jakichkolwiek nastawień,koncepcji czy wyobrażeń. Nic nie boli.
Patrzę na swoja kotkę.
Mała tajemnico.
Oazo spokoju.
Zazdroszczę.
3 komentarze:
Tropciu...
piszesz kochana -- moja - vena wprowadza ciebie - klikaj- bo
--( niedawno usłyszałam .. nie miałam pojęcia o tym.. że- jeśli potrafimy - cokolwiek.. niech to będzie maleńki znak daru "talentu"- to trzeba swoje pomysły oddawać i ludzium podawać , bo to jest nam b pozytywne- nam!)
ja mam zupełnie nie uporządkowane- jako tofika mam na 50l--wiersze z szuflady- a w wordzie a nic. a nic..prawie- czyli zabrać się trzeba do pracki,,
mi naprawde:)
fajniutko tu u ciebie--
ja mam bloga-- ale pusteczki tam od kilku lat--ale ci tu wkleję:)
pozdrawiam kochana a Kobietko z KRAKOWA:)marii51
dziś styczniowe przeczytałam
to poprostu -
moc odczuć-- dobrze..
klikaj swoje myśli-- nie chowaj ich.. pisz i bee czyta... wciąż
pozdrawiam pisareczke tropciunie
piekne- dużo pieknej treści- badzo wzrusza mnie treść twoich wierszy.. pisz..wrócę w wolnej chwili i poczytam wszystko co tu masz:)marii51
cóż rzec
dziękuję
Prześlij komentarz