poniedziałek, 19 stycznia 2009

Smuteczek.


Że to był ON - mnie nie zmylił.
Podszedł,cicho się nachylił.
I jak to robią smuteczki
zdmuchnął nadziei świeczki.


Łzy mu wybiegły na spotkanie.
Znał je tak dobrze-czekał na nie.
Chwilę się nimi tyko pobawił,
i na poduszce je zostawił.

Księżyc w nich dojrzał swoje odbicie.
Szepnął:Nie płacz,takie jest życie,
patrz kąpię ciebie w moim blasku.
Zapomnisz...kiedy wstaniesz o brzasku.



6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Smuteczki nie zdmuchują. Smuteczki zapalają.

faramuszka pisze...

Smuteczki zdmuchując i gaszą radość,nadzieję,optymizm,wiarę.
Zapalić mogą jedynie łzawy blask w oczach.

Anonimowy pisze...

Jeżeli smuteczki gaszą to co robią smutki? Smuteczki to drobinki gorzkiej czekolady w bitej śmietanie, to chwile gdy trzeba pobyć z sobą by się uśmiechnąć, to łza, która jest potrzebna by przemyć oko, by widzieć jasniej. Smuteczek to jak ukłucie igłą w akupunkturze.

faramuszka pisze...

Tak pięknie napisany komentarz,że aż ciepły uśmiech wywołał i smuteczek przegnał.



Smutki?
Duże smutki?Takie bardzo,bardzo duże smutki co robią?
Stary wierszyk podam wyżej.
Powie wszystko.

Anonimowy pisze...

W nim jest sam smutek. prawie jakby napisać "nie ma juz we mnie niczego. Jest tylko smutek oczu przeszklonych na przestrzał". To fala, która ogarnia. I wtedy się pisze cos takiego. Ale fala ma to do siebie, że potrafi odpłynąć.

faramuszka pisze...

się zakłopotałam okrutnie i technicznymi sprawami się zajęłam

linków do zdjęć nie umiem wklejać
Musze się chyba ich pozbyć , bo to nie moje

Próbuje jednak jeszcze,może się uda