wtorek 6:45
Dzisiaj rano rozmawiałam z moim czwartym palcem lewej nogi.
Był taki drobny.Patrząc na niego z wysokości swojego wzrostu
zastanawiałam się skąd tyle smutku i rezygnacji w tak małym bycie.
Kierowana odruchem współczucia zapytałam: - Co sie stało?
_ Bo,bo..
- Bo?
- Bo dzisiejszej nocy nie dotykałem JEGO nogi.
wtorek 6:46
Takie zimno na dzień dobry.
Taki smutek na dzień dobry, mający prastare źródło w dalekiej przeszłości.
Wydaje się,że źródło wyschło, ale czasem rankiem tryska jedną kroplą, która spływa łzą
po policzku.
Trzeba przebrnąć tę krople, która urasta do rozmiarów oceanu ,by pozwolić sie wchłonąć codzienności.
Taka cisza na dzień dobry.
Mój czwarty palec lewej nogi zapatrzył się w refleks światła na moim policzku.
- Czemu płaczesz?-zapytał.
- Płaczę?- objęłam się ramionami-Przecież wiesz, zostaliśmy sami.ON odszedł.
czwartek, 16 października 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz