Zasłoń mi prawym
skrzydłem
me oczy
nic mnie
znów
dzisiaj nie zaskoczy
patrzę
jak krwawa
horyzontu kreska
a twoja suknia
taka niebieska,
czysta, bez skazy
niech się nie splami!!
bo raniąc dłonie
trzymam się grani,
gdzie moja wiara
z nadzieją toczą
dysputy ze mną
wraz ze mną brocząc
krwią tego świata
bo ciągle brat
zabija brata,
brata
a lewym skrzydłem
zasłoń mi
uszy
ten krzyk
ostatnie
bastiony kruszy
i na żer sępom
rzucę człowieka
otocz mnie skrzydłem
spiesz, nie zwlekaj!
niedziela, 29 sierpnia 2010
wtorek, 3 sierpnia 2010
Spotkanie.

Znowu dostali szansę.
Spotkanie było krótkie,
szalone, pełne świateł
lecz przepełnione smutkiem.
Nurzani w gwiezdnym pyle,
wpatrzeni w Drogę Mleczną,
świadomi,że za chwilę
udadzą się w swą wieczną
wędrówkę po orbicie.
Że za świetlną minutę
już się nie będą widzieć
by samotności pokutę
odprawiać i poddać słońcu
sens swojego istnienia.
Mkną uwięzieni siłą
ogromnego ciążenia.
sobota, 24 lipca 2010
Niemożliwości.
Ona
nie była frywolna.
Powieki podnosząc
z wolna,
W pół zatrzymała firanę
rzęs, aby nieznane
zakryć tajemnice.
On
pragnął być księżycem,
by musnąć zarys skroni,
by spocząć na jej dłoni,
w dół promieniem podążyć.
Oni
-wszak księżyc musi krążyć,
Więc wiecznie oddaleni,
samotni, niespełnieni.
nie była frywolna.
Powieki podnosząc
z wolna,
W pół zatrzymała firanę
rzęs, aby nieznane
zakryć tajemnice.
On
pragnął być księżycem,
by musnąć zarys skroni,
by spocząć na jej dłoni,
w dół promieniem podążyć.
Oni
-wszak księżyc musi krążyć,
Więc wiecznie oddaleni,
samotni, niespełnieni.
środa, 7 lipca 2010
Sunia.

Już widzę jak biegniesz
po zielonych łąkach.
Jak mami cię motyl,
jak wabi biedronka.
A wiecznie zielona,
trawa mokra rosą,
kosą nieskażona,
gdzie anioły boso
chodzą zadumane.
A nad tym dywanem,
twe miodowe oczy.
Ciepłe i wilgotne
tylko chochlik droczy
się ze mną i błyszczy
w kacie prawym oka.
Witaj mniejszy bracie-
szepnie Bóg z wysoka.
sobota, 5 czerwca 2010
Popłynę.
i popłynę w ciemność
na samotnej łódce
grafitowe żagle
snami wzbiorą wkrótce
rozgwieżdżone niebo
drga pod powiekami
a księżyc leniwie
karmi mymi snami
na srebrzystej ścieżce
kota włóczykija
a ja...tak łagodnie
w muszelkę się zwijam
by spłynąć swobodnie
na dno samej nocy
łapczywie spijanej
świtem, który kroczy...................
na samotnej łódce
grafitowe żagle
snami wzbiorą wkrótce
rozgwieżdżone niebo
drga pod powiekami
a księżyc leniwie
karmi mymi snami
na srebrzystej ścieżce
kota włóczykija
a ja...tak łagodnie
w muszelkę się zwijam
by spłynąć swobodnie
na dno samej nocy
łapczywie spijanej
świtem, który kroczy...................
sobota, 29 maja 2010
Moje stare, ale jare:Smutek.
Ach, witaj smutku
mój miły panie.
dawniej bez skutku
zerkałeś na mnie.
Zdjęłam już radość
zzułam nadzieję.
Dziś w mroku szarość
się przyodzieję.
Tylko dla ciebie
przypnę magnolię.
Ubiorę siebie
w melancholię.
Stojąc przy oknie
przeczekamy deszcz.
Patrz! Szyba moknie.
Moje oczy też.
mój miły panie.
dawniej bez skutku
zerkałeś na mnie.
Zdjęłam już radość
zzułam nadzieję.
Dziś w mroku szarość
się przyodzieję.
Tylko dla ciebie
przypnę magnolię.
Ubiorę siebie
w melancholię.
Stojąc przy oknie
przeczekamy deszcz.
Patrz! Szyba moknie.
Moje oczy też.
piątek, 2 kwietnia 2010
Księżyc
powiew oddechu na czole?
na wyciągniecie dłoni?
odległość nadmucha pustkę,
lecz niebo ku nam skłoni
ciemne swoje oblicze
zroszone bladymi gwiazdami
a księżyc niemy posłaniec
księżyc jest nasz i z nami
na wyciągniecie dłoni?
odległość nadmucha pustkę,
lecz niebo ku nam skłoni
ciemne swoje oblicze
zroszone bladymi gwiazdami
a księżyc niemy posłaniec
księżyc jest nasz i z nami
czwartek, 25 marca 2010
na brązowo
Twoje oczy są takie brązowe
pełne ciepła i plamek miodu,
Twoje oczy są jak ta studnia-
jest bez końca..nie ma spodu.
Kiedy wpadam w tę miodową studnię
nurzam w cieple me zziębnięte myśli.
Tańczę na miodowym słońcu.
Tyś to..czyś mi się przyśnił?
pełne ciepła i plamek miodu,
Twoje oczy są jak ta studnia-
jest bez końca..nie ma spodu.
Kiedy wpadam w tę miodową studnię
nurzam w cieple me zziębnięte myśli.
Tańczę na miodowym słońcu.
Tyś to..czyś mi się przyśnił?
poniedziałek, 22 marca 2010
wiosenne zagajenie
popatrz mój miły
jaka ta trawa
młodzielona
toż to zakrawa
na cud wiosenny
popatrz mój miły
i nasze drogi
zazieleniły
się tak soczyście
z taką nadzieją
że oczy nam się
do siebie śmieją
jaka ta trawa
młodzielona
toż to zakrawa
na cud wiosenny
popatrz mój miły
i nasze drogi
zazieleniły
się tak soczyście
z taką nadzieją
że oczy nam się
do siebie śmieją
niedziela, 24 stycznia 2010
Obrazki.
Obrazek pierwszy.
Nad wąską szklanką piwa
mokrą od zimna potu
zwieszoną na palcu kiwa
myślą o upadku wzlotów.
Na blacie stołu kałuża
resztek minionych dni.
Twarz się coraz wydłuża
bo chwila i rozum śpi.
Oczy zasnute oparów
nikotynowym dymem.
Dziś jedno z życia darów:
piwo zastąpi winem.
Papieros raz zajarzy
i rodzi myśl pijaną,
że to blask życia -marzy,
i tak noc mija....rano.
Nad wąską szklanką piwa
mokrą od zimna potu
zwieszoną na palcu kiwa
myślą o upadku wzlotów.
Na blacie stołu kałuża
resztek minionych dni.
Twarz się coraz wydłuża
bo chwila i rozum śpi.
Oczy zasnute oparów
nikotynowym dymem.
Dziś jedno z życia darów:
piwo zastąpi winem.
Papieros raz zajarzy
i rodzi myśl pijaną,
że to blask życia -marzy,
i tak noc mija....rano.
niedziela, 17 stycznia 2010
przegrana
noga na nogę
to jest luz
i lekki uśmiech
bo w rękawie tuz
powieka nie drga
ani dłoń
bez kropli potu
moja skroń
wygrałam, czuję
wielką moc
dla mnie jest dzień
i dla mnie noc
już trzymam stery
życie gna,
ale tą drogą,
którą znam
stój!dokąd?
nie tędy droga
TU!gdzie ściana
taka złowroga
może masz asa
-słyszę głos-
lecz ja karetę
z dwójek-rzecze
LOS
Subskrybuj:
Posty (Atom)