środa, 16 lipca 2008

Trochę śmieszna.


Trochę śmieszna
Chwilami żałosna, stała pod Pomnikiem Zygmunta.
Ze wszystkich sił starała sie opanować.
Czuła jak drży jej górna warga.
W udanym ,ogromnym skupieniu wpatrywała sie w rzeźbę.
Nie widziała jej.
Przed oczami przewijała sie taśma spotkań,rozmów z nim.
Skuliła ramiona w obronnym geście uderzona jakimś wspomnieniem ,kładąc dłonie na piersiach niby piersiach.
Trochę śmieszne rzadkie włosy targał wiatr.Zażenowana próbowała poprawić je prawą ręką.
Szary ,mysi kolor rozjaśnił na sekundę jaskrawy karmin.
Mijały minuty,które czekaniem nabrały mocy wieczności.
Na bladą ,ziemistą cerę pomału napływał rumieniec ,posłaniec wstydu i upokorzenia.
Udało jej się ,nie pozwolić wypłynąć łzom .Spłynęły skurczem do krtani,
by zacząć dusić ją spazmem.
Wiedziała ,że musi odejść.Stała pod pomnikiem ponad godzinę.Nie była w stanie się ruszyć.
Nie była w stanie stać.
Potwornym wysiłkiem woli ,graniczącym z bólem,poruszyła sie lekko ,by pomału oddalić się .
Szła ,trochę śmiesznie, jak kukiełka na sznurkach.
Ostatkiem sił zapanowała nad odruchem obracania głowy ,za każdym krokiem ,który oddalał ja od pomnika.
Pomału niknęła w szarym mroku.Trochę śmieszna ,chwilami żałosna wkraczała
z powrotem w swoje życie.

Brak komentarzy: