
Była sobie jedna kura.
Świat?Podróże?Nie!Nie znała.
Z głową ciągle pochyloną
po podwórku se grzebała.
Tutaj ziarnko,a tam trawka
(może nawet być marycha).
Czasem trafił się robaczek-
ot wspaniała to zagrycha.
Zagrzebana w ziemi kura
raz trafiła do doniczki.
Patrzy.Trawa!!Jaka ładna!!
Zapłonęły jej policzki.
Nie minęła jedna chwila..
trawka znikła.Kura płonie.
Widzi księżyc,widzi gwiazdy.
Unosi się na nieboskłonie.
Patrzy.Kwiaty.Ich kolory
zachwyciły ją dosadnie.
Patrzy tęcza,trawa,woda.
Ach jak ładnie,ach jak ładnie.
Tak na naszym pięknym świecie
artystycznie się skupiła,
że jajeczka ,kolorowe
po cichutku urodziła.
Są pisanki,są kraszanki
piękne ,krągłe ,kolorowe.
Lecz z nich wyszły se kurczaki
tak jak kura głupie ,zdrowe.
jeszcze raz
Pan karp to jest taka ryba ,
Co najwięcej z rybek chyba
Jest do głosu dopuszczany
Jazgot czyni niesłychany
Bo
Na wigilii często gości
Więc do głosu sobie rości
Wszelkie prawa i gadaniem
Się napawa niesłychanie.
Bo
Jest już tak na całym świecie
Chyba wiecie.Nie?Nie wiecie?
Każdy na śmierć prowadzony
Do głosu jest dopuszczony.
I
Ostatnim słowem raczy
Tych dla których to coś znaczy.